Wisiała nad łóżkiem każdego żołnierza Ameryki. Wpatrywali się w nią Skazani na Shawshank. Podobno to na jej cześć powstał drink Margarita. Potrafiła zrzucać rękawiczkę tak seksualnie, że rzucała wyzwanie cenzorom. Jako Gilda pobudzała wyobraźnię mężczyzn na całym świecie. Jako Rita bezskutecznie poszukiwała szczęścia w nietrafionych związkach. Kim naprawdę była Rita Hayworth i czy w ogóle istniała?
Margarita w klubach Tijuany
Kiedy Ameryka pogrążała się w wielkim kryzysie, trzynastoletnia Margarita Carmen Cansino wiła się seksownie przed mężczyznami w nocnych klubach meksykańskiej Tijuany. Już jako dziecko całe dnie spędzała na lekcjach tanecznych u ojca Eduardo. Taniec miała we krwi – zarówno dziadek, jak i ojciec byli Hiszpanami i obaj tańczyli zawodowo Flamenco.
Kazali mi tańczyć, odkąd nauczyłam się chodzić. Nie miałam wyboru.
– wspominała początki swojej kariery zawodowej.
Szybko została też oficjalną taneczną partnerką ojca. Wyglądała tak dojrzale, że wszyscy brali ją także za partnerkę w życiu prywatnym. Z tego powodu w wielu wspomnieniach o Ricie pojawia się wątek kazirodczy, o rzekomym molestowaniu przez Eduardo nastoletniej córki.
Jeden z ich wspólnych występów oglądała akurat szycha z filmowego środowiska. Kocie ruchy i dorosły wygląd nastolatki przyciągnęły jego uwagę tak bardzo, że już po pół roku podpisał z nią kontrakt. 16-letnia przestraszona przed kamerą Margarita zadebiutowała na ekranie jako tancerka w meksykańskim filmie Cruz Diablo.
Na co dzień bardzo cicha i nieśmiała samotniczka na parkiecie uwalniała scenicznego potwora, pełnego energii. Ojciec trzymał ja krótko, traktując utalentowaną Margaritę jako wielką inwestycję. W końcu postanowiła wyrwać się spod jego szponów i poczuć odrobinę niezależności. Bała się jednak zrobić to sama. Znalazła więc mężczyznę, który zapragnął jej pomóc.
Piękna inwestycja Edwarda Judsona
Spragniona wolności i miłości Rita trafiła jednak z deszczu pod rynnę. Miała zaledwie dziewiętnaście lat, kiedy wyszła za mąż po raz pierwszy. Szczęśliwcem okazał się czterdziestoletni Edward Judson – sprzedawca samochodów o wielkich wpływach w Hollywod. Długo nie musiała czekać, by zdać sobie sprawę, że wcale nie była miłością Judsona, a biznesową inwestycją ze sporym potencjałem. Ich wspólne życie Judson podporządkował karierze Rity.
Mieszkali bez mebli, bo cały majątek inwestował w promocję żony i reklamę jej twarzy. W ciągu kilku miesięcy pojawiła się w dziesiątkach reklam prasowych i na okładkach magazynów jako modelka. W międzyczasie biegała po przesłuchaniach i planach kolejnych filmów klasy B. Nie miała pojęcia, ile zarabia i czy w ogóle zarabia. Na pieniądzach spoczywała ciężka ręka jej męża.
Był bardzo dominującym czynnikiem w jej życiu. Cały czas ją przyciskał, dokładnie jak to robił wcześniej jej ojciec. A ona była w tamtym czasie małą dziewczynką.
– wyznał jej przyjaciel Bob Schiffer.
By walczyć z nieśmiałością, mąż zmuszał ją do odwiedzania kasyn i klubów. Tam wzbudzała spore zainteresowanie lokalnych fotografów. Wszyscy patrzyli na nią. W końcu dostała kontrakt od Columbii. Miał się nią zająć Harry Cohn.
Narodziny Rity Hayworth
Margarita Carmen Casino brzmiało dla niego zbyt egzotycznie. A Rita była przecież Amerykanką. Mężowi nie podobało się to, że do tej pory grała głównie emigrantki i kobiety z południa. Trzeba było coś zmienić. Padło na zmianę wszystkiego.
Doradzono jej pozostać Ritą i przybrać panieńskie nazwisko matki – Hayworth. Ojciec się wściekł. Ale Rita nie była już własnością swojego ojca. Teraz należała do Cohna. A ten dopiero zaczynał proces transformacji hiszpańskiej piękności w filmowa gwiazdę. Naturalnie czarne i długie włosy zostały ścięte i przemalowane na rudo. Zbyt niskie w jego przekonaniu czoło, postanowił poddać elektrolizy – bardzo bolesnej plastycznej operacji, podwyższającej linię włosów. Dostała też prawdziwy hollywoodzki biały uśmiech. Miała być amerykańską dziewczyną z sąsiedztwa. Rzeczywiście, stała się pięknością.
Jednak studio Columbia wciąż nie oferowało jej żadnych ról. Cohn, który chciał, żeby jego inwestycja szybko się zwróciła, zaczął wypożyczać Ritę innym wytwórniom. Pierwsza poważną rolą był dramat lotnika i producenta Howarda Hawska Tylko aniołowie mają skrzydła. Obok Cary’ego Granta i Jean Arthur wypadła świetnie. Rita ciężko pracowała, a mąż pod stołem liczył pieniądze, dobijając kolejne deale z Cohnem. Po latach wyznała, że nawet namawiał ją, żeby się z nim przespała.
Na początku lat 40 zagrała w dwóch filmach u boku Freda Astaire’a. Przyznała potem, że to były jej dwa ulubione filmy, jakie kiedykolwiek zrobiła. Znów poczuła wolność i energię, tańcząc na ekranie. Hollywood miało jednak odrobinę inne plany wobec seksownej Rity.
Żołnierze idą na front i zabierają… Ritę Hayworth
Przed wojną była piękną tancerką, która rozpoczyna karierę filmową. W trakcie wojny stała się prawdziwym symbolem seksu. W 1941 zdjęcie Rity pozującej do magazynu LIFE w satynowej koszuli nocnej obiegło cały świat. Sprawiło, że sławna stała się nie tylko sama Rita, ale nawet sam fotograf, Bob Landry, który w ciągu dwóch lat został najlepszym fotografem pin-up w Ameryce.
Oryginalną kopię zdjęcia sprzedano za prawie 27 tysięcy dolarów. Ale nawet ta kolosalna cena brzmi zabawnie, gdy pomyśli się o popularności tego zdjęcia. Wisiało nad łóżkiem każdego szanującego się żołnierza armii amerykańskiej. Rita zdawała sobie z tego sprawę – o wydarzeniach z frontu informowali ją bracia, którzy walczyli na wojnie. Nie zdawała sobie jednak sprawy, że to jedno zdjęcie unieśmiertelni jej wizerunek seksownej pin-up na lata.
Orson Welles – miłość życia Rity?
Hiszpańska rudowłosa piękność coraz bardziej liczyła się w Hollywood. Gorące nazwisko Hayworth chciał w swoim filmie mieć każdy szanujący się producent filmowy. Cohn bardzo rozważnie zarządzał karierą swojej podopiecznej, odmawiając wszelkim próbom odkupienia swojego”dziecka” przez inne wytwórnie. Wystąpiła w Rudosłowej, My Gal Sal i Modelce. W międzyczasie romansowała z kolegami z planu i planowała rozwód. Cohn zapłacił jej mężowi za szybkie załatwienie sprawy i milczenie w kwestiach prywatnych. Rosnąca kariera Rity była najważniejsza, a bez wtrącającego się męża mógł to robić już całkowicie.
Jednak Rita była już zakochana ponownie. Oczarowana listami miłosnymi od jednego z najlepszych reżyserów na świecie Orsona Wellesa, zapomniała o dotychczasowych kochankach i skupiła się na nowym związku. Przez długo para nie schodziła z pierwszych stron gazet. Pisano o nich ”Beauty and the Brain”, sugerując, że jedyne, co Rita ma do zaoferowania światu, to wygląd. Miała to gdzieś. Na razie. Pobrali się w trakcie zdjęć do Modelki, na cichej cywilnej ceremonii, z dala od prasy i przede wszystkim – z dala od Cohna. Jednak Cohn w końcu musiał się dowiedzieć. Wkurzył się podwójnie – szybko okazało się, że Rita spodziewała się dziecka.
Gilda podbija serca
Publicznie skradała serca milionów mężczyzn, prywatnie była zupełnym zaprzeczeniem swoich bohaterek. Na ekranie seksowna femme fatale, w domu nieśmiała, skryta i wrażliwa. Kiedy jej kariera nabierała coraz większego tempa, życie prywatne zaczęło się walić. Zmarła jej matka. Welles coraz bardziej zatapiał się w pracy. Ona zaczęła zatapiać smutki w alkoholu. Małżeństwo, chociaż finalnie zostało okrzyknięte najlepszym małżeństwem Rity, przechodziło kryzys. Ale Rita dla mało kogo była w ogóle Ritą. Wszyscy znali ją już jako Gildę.
Kiedy Gilda, najsłynniejszy w historii film z Ritą Hayworth i jeden z najbardziej ikonicznych filmów noir wychodził na ekrany, cenzura miała spory problem. Tyle seksu bez pokazywania seksu kino do tej pory nie widziało. Zwykły taniec przy słynnym Put The Blame On Mame i scena zdejmowania rękawiczki zdawała się być najbardziej erotycznym występem roku. A przecież według wszelkich zasad ówczesnej cenzur i Kodeksu Haysa nic nie można było tutaj zakazać.
Oliwy do ognia dolał fakt, że zdjęcie Rity Hayworth jako Gildy ozdobiło bombę atomową, testowaną przez Amerykanów na Oceanie Spokojnym. Chociaż miał to być komplement, nawiązujący do jej statusu seksbomby, Rita wpadła w szał. Zażądała konferencji prasowej w Waszyngtonie. Harry Cohn powiedział jednak nie. Za bardzo niepatriotyczne. Posłuchała go. Bogini filmu była w rzeczywistości drobną myszką na sznurku Cohna.
Żeby ratować upadające małżeństwo, zdecydowała się na pierwszą i ostatnią w karierze współpracę z Orsonem Wellesem. Do Damy z Szanghaju ścięto i przefarbowano włosy Rity na platynowy blond. Welles chciał, by pasowała do gorącego wówczas wizerunku gwiazd w stylu Marilyn Monroe. Przy procesie zmiany koloru włosów Rity uczestniczyli wszyscy liczący się w Hollywood fotoreporterzy. Miało być pięknie, jednak rzeczywistość okazała się inna.
Pierwsza księżna z Hollywood
Krytycy dopatrzyli się w filmie symbolu rozpadającego się związku, a publika oburzyła się zmianą wizerunku rudowłosej gwiazdy. Fabuła była zbyt pogmatwana i nie zrozumiała, a Rita – brzydka. Załamana porażką w życiu prywatnym i zawodowym Rita postanowiła wyjechać do Europy.
Długo nie odpoczywała, bo, jakby zupełnie nienauczona na błędach, ponownie się zakochała. I ponownie postanowiła poświęcić swoje życie mężczyźnie. Tym razem padło na księcia Aly Khana. U szczytu swojej popularności, jedna z najbardziej uwielbianych aktorek Hollywood, poświęciła swoją karierę, by żyć u boku księcia. (Zadziwiające, że kilka lat później zrobiła to samo Grace Kelly, tyle że z bardziej tragicznym skutkiem.) Fani nie mogli jej tego wybaczyć. Szczególnie fani z Ameryki, którzy oburzali się, że aktorka planuje kolejne małżeństwo jeszcze w czasie, gdy prawnie była związana z Wellesem. Rita Hayworth stała się pierwszą księżniczką w historii Hollywood, szybko dając ukochanemu dziecko i rezygnując z kariery. Jednak zupełnie samotna, oszołomiona przez tłumy, w jakich musiała się obracać razem z mężem, z problemami z językiem francuskim i sprzeciwieniem przeciwko przejściu na islam zatęskniła za Ameryką. Po niecałych trzech latach małżeństwa postanowiła zakończyć swoją bajkę i wrócić do rzeczywistości. I do Harry’ego Cohna.
Powrót z podkulonym ogonem
Już jako samotna matka dwóch córek, Rita przełknęła dumę i godziła się na wszystkie kiepskie scenariusze, jakie podrzucał jej Cohn. Przyszły złote lata pięćdziesiąte Hollywood miało już swoje nowe gwiazdki – mało kto pamiętał o Gildzie. Po trzech latach z dala od kamery i planu znowu była nieśmiałą dziewczynką zamkniętą w swojej muszli. Jednak gdy tylko dostawała sceny taneczne, odzyskiwała dawną energię.
Harry chciał ją ukarać za odejście. Nie sądzę, żeby Rita naprawdę tak bardzo lubiła robić filmy. Wolała być matką.
– powiedziała jej przyjaciółka Terry Moore.
Postanowiła zacząć od nowa. Cieszyła się, że nie jest już boginią pożądania, jaką była przez całe lata 40. Pragnęła spokoju. Po sukcesie produkcji Kumpel Joey, gdzie zagrała obok Franka Sinatry, wreszcie uwierzyła, że potrafi grać. Po dwóch kolejnych i bardzo krótkich małżeństwach (z Dickiem Haymesem oraz Jamesem Hillem), Rita Hayworth zdecydowała raz na zawsze żyć niezależnie.
Miała 43 lata, pięć rozwodów na koncie i wielki plan żyć bez mężczyzn.
Byłam przerzucana z rąk do rąk. Musiałam zgadzać się na rzeczy, których młodzi amerykańscy chłopcy nie wyobrażają sobie w najdzikszych koszmarach. Ale podniosłam się z ruin.
– wyjątkowo gorzko brzmiała jedna ze słynniejszych kwestii, jakie Rita wypowiedziała na ekranie (Ogień pod pokładem).
Start numer 6? Nie tym razem.
Jednak nie było jej dane długo nacieszyć się słodką wolnością. Kiedy ostateczne postanowiła zerwać łańcuchy, którymi przez lata spinali ją mężczyźni jej życia, na horyzoncie pojawił się jeszcze potężniejszy łańcuch. Powoli doświadczała oznak nieznanej jeszcze choroby, tracąc pamięć krótkotrwałą i wpadając w fazy umysłowego zaćmienia. Strach o własne zmysły i zdrowie wpędzał ją w jeszcze większy alkoholizm.
Choroba wpływała na jej karierę – rosnące problemy z zapamiętywaniem kwestii sprawiły, że mało kto chciał z Ritą Hayworth współpracować. Do lat 70 próbowała kilkukrotnie wrócić na ekrany, ale ostatecznie zrezygnowała z filmów całkowicie. W końcu dostała diagnozę: Alzheimer. W trakcie wygrywania bitwy o niezależność piekło przyszło z zupełnie niespodziewanej strony.
Kiedy patrzę wstecz na moje małżeństwa czy zerwania, jasne, wiem jaki ból przeżyłam. Ale to jest część życia i także ma swoją wartość.
Po codzienną dawkę filmowych smaczków wpadaj na: